Misja
Klub narciarski Siepraw Ski został założony w 2006 roku przez legendę polskiego narciarstwa alpejskiego Andrzeja Bachledę-Curusia oraz Andrzeja Gocmana, twórce i prezesa Krakowskiego Klubu Narciarskiego, najmocniejszego w Polsce w latach 1996-2000, wieloletniego szefa komisji zjazdów w PZN oraz grupę rodziców pasjonatów narciarstwa.
W krótkim okresie czasu zawodnicy klubu, tacy jak: Piotr Oramus, Mateusz Najder, Krzysztof Najder, Sonia Jaros, Ksawery Jaros, Kamil Oramus, Kajetan Jaros i Magda Rozwadowska osiągnęli wyniki godne pozazdroszczenia. Wielokrotnie stawali na podium Pucharu Polski, Ligi Małopolskiej, Ligi Zakopiańskiej i wygrywali klasyfikację generalną. Oprócz tego zawodnicy Piotr Oramus, Kamil Oramus, Mateusz Najder, Ksawery Jaros, Kajetan Jaros reprezentowali nasz kraj w zawodach międzynarodowych, zajmując miejsca w pierwszej dziesiątce.
Wszystkie ww. dzieci rozpoczęły naukę i nauczyły się jeździć na nartach w Sieprawiu i tu rozpoczęły regularne treningi. W drugim sezonie baza treningowa została poszerzona o stok w Rabce i incydentalnie w Myślenicach. Oczywiście po drugim roku szkolenia pojawiła się konieczność organizacji treningów letnich i jesiennych, i tutaj korzystaliśmy z wypróbowanych lodowców – latem we Francji, a jesienią w Austrii. A gdy tam zabrakło śniegu (ostatnie dwie zimy były tragiczne) korzystaliśmy z hal lodowych w Niemczech.
Piszę to dlatego, że wielokrotnie podczas zawodów rodzicie i trenerzy z innych klubów zadawali mi pytanie: „gdzie te dzieci nauczyły się tak dobrze jeździć”. My od zawsze wiedzieliśmy, ze wożenie dzieci daleko gdy śnieg jest blisko mija się z celem.
Preferowane, dalekie wyjazdy weekendowe w czasie których dzieci spędzają po kilka godzin dzienie w samochodzie bądź autobusie są o wiele droższe i nie znajdują żadnego wytłumaczenia. Po co jeźdźić tak daleko, skoro dosłownie „pod nosem” w Myślenicach, Sieprawium czy Rabce mamy stoki, na których można prowadzić szkolenia nawet bardzo zaawansowanych narciarzy i młodych zawodników.
Chodzi raczej o komercyjną stronę tej zabawy, bo tłumaczenie, że jeśli będziemy nauczać jazdy 180km dalej to lepiej i szybciej nauka nam pójdzie – nie trzyma żadnej próby. Są tylko dwa logiczne tłumaczenia – albo blisko nie ma śniegu, albo trzeba jechać daleko bo blisko nie wypada.